"Ciemno"
Ciemno wszędzie.. Ciemny las..
Ciemny szum spienionych fal..
Ciemno w miastach,
Ciemno w domach,
Taka ciemność nam znajoma..
Tylko księżyc nam przyświeca
Pewien daszek gdzieś oświeca
Na tym daszku, tylko My.
Siedzimy, snujemy i spełniamy sny.
czwartek, 21 sierpnia 2014
"Życie"
"Życie"
Życie.. Co to słowo znaczy..?
To szczęśliwe chwile,
czy dni pełne rozpaczy..?
A może przebyte mile..?
..Nie wiesz co się zdarzy.
"Carpe Diem!" mówią,
bo co, bo mnie los straszy..?
Każdego z nas zgubią
Kiedyś czarne myśli.
Szczęście nam się przyśni,
i co..? I budzimy się.
Kto to wymyślił
żeby dnie były koszmarem
tylko takim na jawie.
Ale, weź, nie mów "przegrałem",
dodaj słowo "prawie".
Czemu..? Bo wciąż żyjesz,
jeśli tak to mogę nazwać.
Bo przegranej nie przeżyjesz,
śmierć przyjdzie Cię zabrać.
A na razie, weź, idź walczyć!
O co..? Nie wiem, tak po prostu.
Spróbuj chwile szczęścia wywalczyć,
ale nie przekraczaj mostu...
Czemu..? Dla zasady.
Jakiej..? Że wszystko ma granice.
Co ja mówię..? Tam świt blady
wylicza śmierci twej rocznicę.
Życie.. Co to słowo znaczy..?
To szczęśliwe chwile,
czy dni pełne rozpaczy..?
A może przebyte mile..?
..Nie wiesz co się zdarzy.
"Carpe Diem!" mówią,
bo co, bo mnie los straszy..?
Każdego z nas zgubią
Kiedyś czarne myśli.
Szczęście nam się przyśni,
i co..? I budzimy się.
Kto to wymyślił
żeby dnie były koszmarem
tylko takim na jawie.
Ale, weź, nie mów "przegrałem",
dodaj słowo "prawie".
Czemu..? Bo wciąż żyjesz,
jeśli tak to mogę nazwać.
Bo przegranej nie przeżyjesz,
śmierć przyjdzie Cię zabrać.
A na razie, weź, idź walczyć!
O co..? Nie wiem, tak po prostu.
Spróbuj chwile szczęścia wywalczyć,
ale nie przekraczaj mostu...
Czemu..? Dla zasady.
Jakiej..? Że wszystko ma granice.
Co ja mówię..? Tam świt blady
wylicza śmierci twej rocznicę.
sobota, 16 sierpnia 2014
"Mieć nadzieję"
"Mieć nadzieję"
Żywot a w nim ciemne niebo
I przez kogo? "To przez niego"
Mówisz
powoli się dusisz
gdyż doskonale wiesz
dalej w swoim kłamstwie brniesz
oskarżasz innych, kiedy sam zawiniłeś
a ze wsparcia sobie drwiłeś
Teraz sam już na tym świecie
wciąż oczami w Internecie
i dokąd Cię to powiedzie...?
zapomniałeś o obiedzie
wiec na szybko coś przegryzasz,
z każdym dniem sam ze sobą przegrywasz.
Hey, człowieku! Zacznij walczyć!
Niczym żołnierz idź zawalczyć
o swoje!
Przeżyjesz boje,
Ja Ci to mówię
tylko nie poddawaj się!
Przecież nikt Cię nie zatrzymuje,
idź przed siebie, nie stój w miejscu
wielka siła drzemie w sercu.
Tylko uwierz.
Troszkę w siebie.
przecież umiesz.
Być Kimś! To jest Twoje przeznaczenie!
Pogadałam, teraz leć.
I pamiętaj, wystarczy nadzieje mieć.
Żywot a w nim ciemne niebo
I przez kogo? "To przez niego"
Mówisz
powoli się dusisz
gdyż doskonale wiesz
dalej w swoim kłamstwie brniesz
oskarżasz innych, kiedy sam zawiniłeś
a ze wsparcia sobie drwiłeś
Teraz sam już na tym świecie
wciąż oczami w Internecie
i dokąd Cię to powiedzie...?
zapomniałeś o obiedzie
wiec na szybko coś przegryzasz,
z każdym dniem sam ze sobą przegrywasz.
Hey, człowieku! Zacznij walczyć!
Niczym żołnierz idź zawalczyć
o swoje!
Przeżyjesz boje,
Ja Ci to mówię
tylko nie poddawaj się!
Przecież nikt Cię nie zatrzymuje,
idź przed siebie, nie stój w miejscu
wielka siła drzemie w sercu.
Tylko uwierz.
Troszkę w siebie.
przecież umiesz.
Być Kimś! To jest Twoje przeznaczenie!
Pogadałam, teraz leć.
I pamiętaj, wystarczy nadzieje mieć.
"Skarbie.."
"Skarbie.."
Ból w sercu jest, ale już słabszy.
Świat nagle stał się jakby ciekawszy.
Chęć do życia powróciła,
Skąd się wzięła we mnie siła...?
To od Ciebie, boś Ty przybył.
Czy ja bredzę..? Nawet gdyby,
To na pewno nie w ten sposób,
Już prędzej o historii włosów
Niż o Tobie bym bredziła...
Pytasz...
Czy bym była taka miła
I ten mały gest zrobiła
Się szeroko uśmiechnęła,
By Cię radość ogarnęła...?
A ja na to: bardzo chętnie!
Spójrz za okno, jak dziś pięknie...
Widzisz..? Tyle gwiazd na niebie...
One ode mnie dla Ciebie
Świecą....
...Jak chcą
Niech powiedzą Tobie
Co ja teraz robię,
Ale po co, skoro wiesz...?
...spytasz mnie: "czego pragniesz...?"
Ale chyba sam wnet zgadniesz
I na krzesło gdzieś opadniesz
Bo pragnienia już spełnione,
Bóg wypełnił moja wolę.
Zesłał wsparcie co zagrzewa
Do walki gdy jest potrzeba.
Co za wsparcie...? Ciebie Skarbie.
Bez Ciebie.... Byłoby marnie...
Właśnie za to Ci dziękuję
I swą miłość ofiaruję...
Ból w sercu jest, ale już słabszy.
Świat nagle stał się jakby ciekawszy.
Chęć do życia powróciła,
Skąd się wzięła we mnie siła...?
To od Ciebie, boś Ty przybył.
Czy ja bredzę..? Nawet gdyby,
To na pewno nie w ten sposób,
Już prędzej o historii włosów
Niż o Tobie bym bredziła...
Pytasz...
Czy bym była taka miła
I ten mały gest zrobiła
Się szeroko uśmiechnęła,
By Cię radość ogarnęła...?
A ja na to: bardzo chętnie!
Spójrz za okno, jak dziś pięknie...
Widzisz..? Tyle gwiazd na niebie...
One ode mnie dla Ciebie
Świecą....
...Jak chcą
Niech powiedzą Tobie
Co ja teraz robię,
Ale po co, skoro wiesz...?
...spytasz mnie: "czego pragniesz...?"
Ale chyba sam wnet zgadniesz
I na krzesło gdzieś opadniesz
Bo pragnienia już spełnione,
Bóg wypełnił moja wolę.
Zesłał wsparcie co zagrzewa
Do walki gdy jest potrzeba.
Co za wsparcie...? Ciebie Skarbie.
Bez Ciebie.... Byłoby marnie...
Właśnie za to Ci dziękuję
I swą miłość ofiaruję...
"Historia wielu marzeń"
"Historia wielu marzeń"
Każdy ma jakieś swoje marzenie.
Jedno robi większe, drugie mniejsze wrażenie.
Tu jedni walczą o ich spełnienie,
Tam inni patrzą, co przyniesie przeznaczenie.
Ale nie raz wystarczy oka mgnienie,
Trudna chwila, wątpliwość, smutek, przygnębienie,
winisz się za błędów popełnienie,
Bezustannie myślisz jak odzyskać swe tchnienie,
Wciąż przytłacza Cię problemów brzemię
I z czasem stajesz się swoim własnym cieniem,
I nie radzisz sobie ze zmęczeniem,
A twe marzenia..? Stają się tylko wspomnieniem...
Każdy ma jakieś swoje marzenie.
Jedno robi większe, drugie mniejsze wrażenie.
Tu jedni walczą o ich spełnienie,
Tam inni patrzą, co przyniesie przeznaczenie.
Ale nie raz wystarczy oka mgnienie,
Trudna chwila, wątpliwość, smutek, przygnębienie,
winisz się za błędów popełnienie,
Bezustannie myślisz jak odzyskać swe tchnienie,
Wciąż przytłacza Cię problemów brzemię
I z czasem stajesz się swoim własnym cieniem,
I nie radzisz sobie ze zmęczeniem,
A twe marzenia..? Stają się tylko wspomnieniem...
"Miłość prawdziwa"- piosenka.
"Miłość prawdziwa"
Ref.: Miłość prawdziwa, chociaż tak bardzo niewinna,
To jednak przez wszystkich wydaje się być inna.
Nawet bliscy chcą ją zniszczyć, niby dla naszego dobra,
Ale każde słowo ich kąsa bardziej niż kobra.
1.Chłopak i dziewczyna, poznali się gdzieś w necie.
Pokochali się, nie myśleli już o świecie.
Chcieli razem być, choć odległość ich dzieliła,
Ona wstydliwa, lecz rozmowa ośmieliła.
Błądzili gdzieś oczami lecz myślami zawsze razem.
Tęsknili wciąż za sobą, czy płakali? Może czasem.
Tak mijały dni, godziny, coraz bardziej się kochali
jednak inni ludzie tego nie doceniali.
On planował do niej przyjazd lecz choroba przeszkodziła.
Ale powiedz mi, w czym Ona zawiniła..?
Ref.: Miłość prawdziwa, chociaż tak bardzo niewinna,
To jednak przez wszystkich wydaje się być inna.
Nawet bliscy chcą ją zniszczyć, niby dla naszego dobra,
Ale każde słowo ich kąsa bardziej niż kobra.
2. To były Walentynki, tak radosny dla niej dzień,
chociaż nie przyjechał. Nagle stanęła jak pień,
przyszedł sms: Proszę wybacz mi,
ale chyba już niestety przeminęły nasze dni.
Życie straciło sens, nie wiedziała po co żyje,
w końcu jej serce tylko dla niego bije.
Wciąż myślała o śmierci, co zrobić żeby odejść,
nikomu nie dawała do siebie nawet podejść.
On do niej napisał, że przeprasza, że nie może,
że stracił wiarę, niech jej szczęście dopomoże.
Ona zrozumiała, że dalej mu zależy
ale jego matka i tak wszystko zniweczy.
Dziś są przyjaciółmi lecz ona nadal ma nadzieję,
Jest jej bardzo ciężko, wciąż popada w beznadzieję
Ale przyjaciele ciągle podnoszą na duchu.
Bez przerwy myśli o nim, bez niego nie zrobi ruchu.
Może kiedyś jej się uda no i znowu będą razem
ale jak będzie naprawdę? Tego dowiemy się z czasem...
Ref.: Miłość prawdziwa, chociaż tak bardzo niewinna,
To jednak przez wszystkich wydaje się być inna.
Nawet bliscy chcą ją zniszczyć, niby dla naszego dobra,
Ale każde słowo ich kąsa bardziej niż kobra.
1.Chłopak i dziewczyna, poznali się gdzieś w necie.
Pokochali się, nie myśleli już o świecie.
Chcieli razem być, choć odległość ich dzieliła,
Ona wstydliwa, lecz rozmowa ośmieliła.
Błądzili gdzieś oczami lecz myślami zawsze razem.
Tęsknili wciąż za sobą, czy płakali? Może czasem.
Tak mijały dni, godziny, coraz bardziej się kochali
jednak inni ludzie tego nie doceniali.
On planował do niej przyjazd lecz choroba przeszkodziła.
Ale powiedz mi, w czym Ona zawiniła..?
Ref.: Miłość prawdziwa, chociaż tak bardzo niewinna,
To jednak przez wszystkich wydaje się być inna.
Nawet bliscy chcą ją zniszczyć, niby dla naszego dobra,
Ale każde słowo ich kąsa bardziej niż kobra.
2. To były Walentynki, tak radosny dla niej dzień,
chociaż nie przyjechał. Nagle stanęła jak pień,
przyszedł sms: Proszę wybacz mi,
ale chyba już niestety przeminęły nasze dni.
Życie straciło sens, nie wiedziała po co żyje,
w końcu jej serce tylko dla niego bije.
Wciąż myślała o śmierci, co zrobić żeby odejść,
nikomu nie dawała do siebie nawet podejść.
On do niej napisał, że przeprasza, że nie może,
że stracił wiarę, niech jej szczęście dopomoże.
Ona zrozumiała, że dalej mu zależy
ale jego matka i tak wszystko zniweczy.
Dziś są przyjaciółmi lecz ona nadal ma nadzieję,
Jest jej bardzo ciężko, wciąż popada w beznadzieję
Ale przyjaciele ciągle podnoszą na duchu.
Bez przerwy myśli o nim, bez niego nie zrobi ruchu.
Może kiedyś jej się uda no i znowu będą razem
ale jak będzie naprawdę? Tego dowiemy się z czasem...
piątek, 15 sierpnia 2014
"To, co kiedyś było".
"To, co kiedyś było".
Nie raz wspominamy to, co było.
Nawet jeśli to już się skończyło.
Bo wszystko, co się kiedyś zdarzyło
w naszej pamięci ślad wyryło
i w nas, część siebie zostawiło.
I nawet jeśli to nas zraniło,
to dzięki temu nam sił przybyło
do walki ze złem, co świat przykryło
i zniszczyć chce to, przy czym tak miło.
Gdzie każde z nas się kiedyś rodziło.
Gdzie wielu bliskich już odchodziło.
Dlatego brońmy się przed tym złem całym,
zajmijmy się naszym światem kochanym!
Cieszmy się z najmniejszych rzeczy.
Niech ta radość, aż oczy cieszy
i całe zło świata zniweczy.
Nie raz wspominamy to, co było.
Nawet jeśli to już się skończyło.
Bo wszystko, co się kiedyś zdarzyło
w naszej pamięci ślad wyryło
i w nas, część siebie zostawiło.
I nawet jeśli to nas zraniło,
to dzięki temu nam sił przybyło
do walki ze złem, co świat przykryło
i zniszczyć chce to, przy czym tak miło.
Gdzie każde z nas się kiedyś rodziło.
Gdzie wielu bliskich już odchodziło.
Dlatego brońmy się przed tym złem całym,
zajmijmy się naszym światem kochanym!
Cieszmy się z najmniejszych rzeczy.
Niech ta radość, aż oczy cieszy
i całe zło świata zniweczy.
"Droga życia".
"Droga życia"
Drogą życia pędzimy nie patrząc za siebie,
samotnie idziemy przez życie wbrew marzeniom,
patrzymy, jak zmieniają się chmury na niebie,
poddajemy się naszym pokusom, pragnieniom.
Idziemy oślepieni światłem nienawiści
mając nadzieję, że nasz plan się ziści.
Plan tego, co chcemy robić w przyszłości,
zamiary ułożone za czasów młodości.
Nagle ktoś staje przed nami, podaje rękę,
oddaje nam całego siebie, serce, duszę
i mówi, 'Ja zostać przy Tobie muszę!'.
Teraz razem idziemy, wspólną drogą życia
I żadne z nas nie ma sobie nic do ukrycia.
Drogą życia pędzimy nie patrząc za siebie,
samotnie idziemy przez życie wbrew marzeniom,
patrzymy, jak zmieniają się chmury na niebie,
poddajemy się naszym pokusom, pragnieniom.
Idziemy oślepieni światłem nienawiści
mając nadzieję, że nasz plan się ziści.
Plan tego, co chcemy robić w przyszłości,
zamiary ułożone za czasów młodości.
Nagle ktoś staje przed nami, podaje rękę,
oddaje nam całego siebie, serce, duszę
i mówi, 'Ja zostać przy Tobie muszę!'.
Teraz razem idziemy, wspólną drogą życia
I żadne z nas nie ma sobie nic do ukrycia.
"Nasza Miłość".
"Nasza Miłość"
Jak to się stało...?
Starczyło tylko kilka dni...
Czy nie za mało...?
To tylko parę chwil...
Nam wystarczyło,
Między Nami zaiskrzyło...
Miłość... A więc tak to się nazywa...
Miłość... Dzięki niej Mi sił przybywa...
Chwila, to robi Ona czy Ty...?
Ah, Ty, bo Ty spełniasz sny...
Tylko z Tobą daję rade.
Ja bez Ciebie nie przejadę
przez to życie pochrzanione;
Boże, daj Mi dobrą wolę
i siłę by to przetrwać...
Albo nie, nie będę nękać,
Bo zesłałeś mi już pomoc
Co mi daje pełną moc
Czy to dzień, czy to noc
I choć cudów nie ma ponoć,
Uczucie me wiecznie płonąć
Będzie,
Nigdy nie ubędzie.
Bo tyś sercem moim jest
I nie oddam Cię, to nie test.
Po prostu Kocham Cię i ty mnie też,
Więc bądźmy razem zawsze,
Aż po świata kres.
Jak to się stało...?
Starczyło tylko kilka dni...
Czy nie za mało...?
To tylko parę chwil...
Nam wystarczyło,
Między Nami zaiskrzyło...
Miłość... A więc tak to się nazywa...
Miłość... Dzięki niej Mi sił przybywa...
Chwila, to robi Ona czy Ty...?
Ah, Ty, bo Ty spełniasz sny...
Tylko z Tobą daję rade.
Ja bez Ciebie nie przejadę
przez to życie pochrzanione;
Boże, daj Mi dobrą wolę
i siłę by to przetrwać...
Albo nie, nie będę nękać,
Bo zesłałeś mi już pomoc
Co mi daje pełną moc
Czy to dzień, czy to noc
I choć cudów nie ma ponoć,
Uczucie me wiecznie płonąć
Będzie,
Nigdy nie ubędzie.
Bo tyś sercem moim jest
I nie oddam Cię, to nie test.
Po prostu Kocham Cię i ty mnie też,
Więc bądźmy razem zawsze,
Aż po świata kres.
"Historia Molly Kikks" - opowieść.
"Historia Molly Kikks" - cz.1 Losów Rodziny Kikks.
Dawno temu, żyła sobie potężna czarodziejka. Miała ona trzy małe córeczki, które kochała nad życie. Jednak któregoś razu wrogowie kobiety napadli ją w domu. Użyła swojej magii i przeniosła swoje córki w różne miejsca w NosTale, aby je ochronić przed potwornym losem, jaki ją czekał. Kiedy stwory miały zadać jej ostatni cios, użyła resztek swojej mocy i uwolniła się z ciała jako dusza, a swe serce uniosła wraz ze sobą i ukryła gdzieś na krańcach świata.
Siostry dorastały samotnie, każda z osobna. Historia ta opowiada o najstarszej z sióstr, która jako jedyna pamiętała wszystko, co się stało przed kilkoma latami. Wiedziała, że gdzieś żyją jej siostry oraz że jej mama może wrócić do życia. Wystarczyło odnaleźć jej serce, a następnie ożywić je na nowo dzięki miłości i najmocniejszym zaklęciom świata... Jednak ona nie posiadała żadnych specjalnych umiejętności. Była zwykłą dziewczynką, z wielkimi marzeniami. Zaopiekowali się nią znajomi strażnicy miejscy.
Któregoś dnia, wybrała się na spacer po mieście. Odkryła dziwne przejście, które zaprowadziło ją do portu Avelus. Była tam po raz pierwszy, więc wszystko ją ciekawiło. W pewnym momencie trafiła na pewien posąg, do którego była dołączona tabliczka:
„Poświęcony Największej czarodziejce, jaka żyła na świecie- Just Kikks”
Tu dziewczyna powiedziała po cichu do siebie:
-Poświęcony mojej mamie….
Stała jeszcze przez chwilę, po czym poszła dalej. Trafiła na dziwny ołtarz. Stanęła na środku by odpocząć.
W pewnym momencie jakaś magiczna siła uniosła jej ciało. W jej dłoni pojawił się przedziwny kij, sukienka zmieniła się w piękny strój podróżnika, a nad jej głową zaczęła latać jakaś mała, świetlista postać.
W jednej chwili ze zwyczajnej dziewczynki, zmieniła się w czarodziejkę.
-Co się stało?!
Wtedy mała postać latająca nad jej głową, odezwała się.
-Stałaś się czarodziejką… Nie bój się mnie, twoja mama mnie przysłała. Utknęła w mroku, stara się odzyskać siły, ale sama nie da rady się ożywić. Ktoś musi odnaleźć jej serce. Do tego wybrała właśnie Ciebie…
-Ale gdzie ja mam go szukać?
-Nie mam pojęcia… Sprawdźmy na górze Krem, może tam znajdziemy odpowiedź.
-Więc, na co jeszcze czekamy? Ruszajmy!
Wyruszyły na górę Krem. Krążyły bez celu w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek. Podczas wędrówki spotkała pomocnego Kliffa oraz Wilkolwa, którzy się do niej przyłączyli. Przemierzali bezkresy górskie przez wiele godzin, ale nie znaleźli żadnego tropu, śladu, wskazówki. Napotkali mały obóz, gdzie postanowili się zatrzymać.
Rozgościli się w namiocie. Szukając czegoś do jedzenia, Molly znalazła jakieś notatki.
„Siódmy dzień wyprawy.
Dziś jest ostatni dzień mojej wyprawy. Podczas tego tygodnia trafiłem na trop serca Just Kikks. Byłem już bliski odnalezienia go, lecz broniły go potężne stwory, których nie dałem rady pokonać. Pozostawiam swój obóz dla zmęczonych poszukiwaczy przygód, a notatkę dla kogoś, kto szuka informacji na temat „Zatwardziałego serca”
Trener Calvin”
Po przeczytaniu notatki, Molly zaczęła mówić.
-A, więc jednak! Serce mojej matki jest gdzieś w tych okolicach! Zabierzmy te notatki i jak najszybciej wybierzmy się do trenera Calvina, chyba musi nam coś wyjaśnić…
Po czym wybrali się w podróż powrotną do NosVille* i czym prędzej pobiegli w stronę Sali treningowej.
-Trenerze Calvin! Trenerze Calvin!
-Witaj Molly, co u Ciebie słychać?
-Mam do Ciebie bardzo ważną sprawę!
-Cóż to takiego ważnego?
-Spójrz, co znalazłam wędrując po górze Krem… Dlaczego mi nic o tym nie powiedziałeś??
Calvin wziął do rąk notatkę i przeczytał.
-Pamiętam to… To było dwa lata temu… Po tym jak Twoja matka zdecydowała się je ukryć, schowała je w głębi Glacernon*, dzięki czemu zamarzło i stało się skamieniałe. Jednak, kiedy potwory były bliskie odnalezienia go, zabrała je i ukryła na górze Krem. Jednak tam też nie było bezpieczne… Podobnież przeniosła je gdzieś do Lasu Jodłowego*, ale nie wiem nic na ten temat.
-Więc mam krążyć bez celu po lesie w poszukiwaniu śladów?
-Nie, tam są zbyt silne potwory. Nie dasz rady. Chociaż gdyby…. Nieee…
-Gdyby co?
-Gdybyś zyskała moc światła, może wtedy mogłabyś dać sobie radę, ale nie gwarantuję.
-Ale jak mam zdobyć tę moc?
-Wykonując zadania, które da Ci Niebieski Kamień Duszy, jednak to nie takie proste…
-Ale gdzie mogę go znaleźć?
-W Świątyni Fernon B2, ale uważaj na siebie…
-Dziękuję za pomoc!
-Nie ma sprawy…. Powodzenia!
Po ciężkiej wędrówce, nareszcie dotarła na miejsce. Po wykonaniu wszystkich wymyślnych zadań wyznaczonych przez Niebieski Kamień Duszy, Molly nareszcie zdobyła moc światłości. W jednej chwili przemieniła się w piękną dziewczynę ubraną na różowo, z długimi blond włosami.
-Ojej! Teraz na pewno dam sobie radę w lesie jodłowym!
Wyruszyła w stronę lasu. Po długiej wędrówce dotarła do celu swej wędrówki.
Wędrowała przed siebie, ledwo uciekając strasznym, drzewnym Zombie. Znalazła Leśniczówkę i weszła do środka. Była bardzo zmęczona podróżą, więc postanowiła odpocząć.
W pewnym momencie usłyszała odgłosy walki. Wyjrzała przez drzwi Leśniczówki i ujrzała Wojownika walczącego z potworami.
Był ranny, potwory właśnie miały go ranić śmiertelnie, kiedy Molly przyszła mu z pomocą. Odgoniła potwory, ale wojownik był nieprzytomny. Zabrała go do Leśniczówki by opatrzyć jego rany.
Opiekowała się nim przez kilka dni. On czuł się coraz lepiej. Z każdą chwilą wiedzieli o sobie coraz więcej. Któregoś dnia rano, Molly powiedziała do niego:
-Idę poszukać czegoś do jedzenia, a ty posiedź i odpoczywaj.
Wyszła. On usiadł na łóżku i zaczął się zastanawiać, dlaczego ona nadal tu jest, dlaczego nadal się nim zajmuje. Doszedł do wniosku, że już nie jest nieznajomą, która go uratowała. Jest tą, z którą chcę spędzić resztę życia.
Po pewnym czasie Molly wróciła z koszykiem owoców do Leśniczówki. Usiadła obok niego na łóżku i dała mu kilka owoców.
-Proszę, jedz.
-A ty? Nie będziesz jadła?
-Ja dam sobie radę. Ty musisz odzyskać siły. Proszę, jedz.
-Pod warunkiem, że ty też coś zjesz.
-No dobrze…
Wzięli do rąk owoce i zaczęli jeść. W pewnym momencie Mark odezwał się niepewnie.
-Molly… Chcę Ci coś powiedzieć…
-Co takiego?
-Chcę Ci powiedzieć… że… że… Że nie uważam Cię jedynie za tą, która mnie uratowała. Uważam Cię za kogoś więcej. Przez te kilka dni doszedłem do wniosku, że to ty jesteś tą, z którą chcę spędzić resztę życia…
Wzrok Molly utkwił w podłodze. Nie mówiła nic, nie robiła żadnych gestów. Siedziała zapatrzona w ziemię. W głębi serca czuła, że powiedział jej to, co ona chciała powiedzieć już przed wyjściem...
-Molly…? Czy coś się stało?
-N…Nie… Nic…
-I co ty na to?
-Co ja na to?... Ja… ja chciałam Ci powiedzieć to samo, tylko nie wiedziałam jak…
Ich spojrzenia zeszły się. Przez krótką chwilę patrzyli sobie w oczy. W pewnym momencie ich usta złączyły się w pocałunku, który przypieczętował wypowiedziane przed chwilą słowa.
-Czy to znaczy, że…
-Tak, właśnie tak…
Jakiś czas później zaczęli się szykować w dalszą drogę. W pewnym momencie Molly zaczęła prowadzić jakaś dziwna moc. Czuła, że jest już blisko, kiedy po raz kolejny spojrzała w stronę Marka. Zaczęła myśleć.
[ Przecież nie mogę pozwolić mu na to, żeby szedł ze mną… To jest zbyt niebezpieczne… Nie, muszę coś zrobić…]
Po czym zmieniła kierunek i oboje szli w stronę Młyna. Weszli do środka. Molly została przy wejściu, kiedy Mark poszedł kilka kroków dalej.
-Molly, po co tu przyszliśmy?
-Nie mogę Ci pozwolić na to, żebyś ze mną szedł… To zbyt niebezpieczne…
Rzuciła na Marka zaklęcie, które sprawiło, że nie mógł się ruszyć.
-Nie chcę, ale muszę. Nie zniosłabym gdyby coś Ci się stało… Nie martw się o mnie, wrócę do Ciebie…
-Nie, Molly! Zaczekaj!
Molly wyszła. Ruszyła Tam, gdzie prowadziła ją moc.
Cudem uciekła przed stadem jaszczurów, aż doszła do przejścia na górę Krem. Nagle w skale pojawiło się tajemne przejście. Weszła do środka. Trafiła do mroku. Stała na przedziwnym kamieniu unoszącym się w powietrzu, który nagle zaniósł ją na pole bitwy, którą miała stoczyć. Jednak nie była tam sama. Prócz niej były tam dwie inne dziewczyny. Po chwili okazało się, że wszystkie trzy siostry spotkały się po to, by zniszczyć straszliwego potwora, który bronił zatwardziałego serca. Nagle ziemia zatrzęsła się. Przed Molly, Marry i Stephanie pojawił się olbrzymi stwór.
Pierwszy atak padł na siostry Molly. To on spowodował, że przeniosła je na szybujący kamień, gdzie potwór nie dał rady ich dosięgnąć. Sama walczyła ze straszliwym monstrum. Tylko dzięki swojej magii znosiła jego ataki. W końcu zebrała większość swojej mocy w jedno potężne zaklęcie i pokonała stwora, z którego dłoni powoli wypadło zatwardziałe serce.
Podniosła je, a nogi załamały się pod nią od zmęczenia. W tej samej chwili na pole bitwy wszedł Mark. Jakimś cudem udało mu się uwolnić i od razu ruszył za Molly. Podbiegł do niej i pomógł jej wstać. W tym samym momencie Marry i Stephanie wróciły na pole zakończonej przed chwilą bitwy. Zebrała resztki sił, wzniosła swoją różdżkę i zatwardziałe serce ku niebu i wypowiedziała zaklęcie. W jednej chwili serce uniosło się, a z nieba zleciał przedziwny duch, który się z nim połączył, po czym stały się jednością i przemieniły w Just Kikks.
Molly o ostatnich siłach stała podpierana przez Marka, kiedy Just podeszła do nich.
-Witaj Molly.
-Mamo… Ty jednak żyjesz!
Krzyknęły wszystkie trzy siostry, po czym mocno uścisnęły mamę.
-Tak, żyję i to dzięki Wam. Tak się cieszę, że Was widzę!
Just spojrzała na Molly i Marka, który nadal pomagał jej utrzymać się na nogach.
-Hmm… To Ciebie Molly uratowała w lesie, tak?
-Owszem, ale skąd pani to wie?
-Pewna mała duszyczka, która opiekuje się Molly mi o tym powiedziała.
Tu Molly spojrzała się na wróżkę latającą nad jej głową.
-Skoro już jesteśmy razem, to wróćmy wszyscy spokojnie do NosVille.
Powiedziała Just. Rozłożyła ręce, magiczne światło otoczyło wszystkich i już po chwili byli w centrum NosVille.
Wszyscy mieszkańcy urządzili wspaniałe przyjęcie na cześć Just Kikks i jej córek, które ją uratowały.
Znowu byli jedną, szczęśliwą rodziną, do której dołączył również Mark.
Już o nic nie musieli się martwić. Razem, mogli pokonać wszystkie przeciwności losu, jakie ich napotykały.
K O N I E C
Dawno temu, żyła sobie potężna czarodziejka. Miała ona trzy małe córeczki, które kochała nad życie. Jednak któregoś razu wrogowie kobiety napadli ją w domu. Użyła swojej magii i przeniosła swoje córki w różne miejsca w NosTale, aby je ochronić przed potwornym losem, jaki ją czekał. Kiedy stwory miały zadać jej ostatni cios, użyła resztek swojej mocy i uwolniła się z ciała jako dusza, a swe serce uniosła wraz ze sobą i ukryła gdzieś na krańcach świata.
Siostry dorastały samotnie, każda z osobna. Historia ta opowiada o najstarszej z sióstr, która jako jedyna pamiętała wszystko, co się stało przed kilkoma latami. Wiedziała, że gdzieś żyją jej siostry oraz że jej mama może wrócić do życia. Wystarczyło odnaleźć jej serce, a następnie ożywić je na nowo dzięki miłości i najmocniejszym zaklęciom świata... Jednak ona nie posiadała żadnych specjalnych umiejętności. Była zwykłą dziewczynką, z wielkimi marzeniami. Zaopiekowali się nią znajomi strażnicy miejscy.
Któregoś dnia, wybrała się na spacer po mieście. Odkryła dziwne przejście, które zaprowadziło ją do portu Avelus. Była tam po raz pierwszy, więc wszystko ją ciekawiło. W pewnym momencie trafiła na pewien posąg, do którego była dołączona tabliczka:
„Poświęcony Największej czarodziejce, jaka żyła na świecie- Just Kikks”
Tu dziewczyna powiedziała po cichu do siebie:
-Poświęcony mojej mamie….
Stała jeszcze przez chwilę, po czym poszła dalej. Trafiła na dziwny ołtarz. Stanęła na środku by odpocząć.
W pewnym momencie jakaś magiczna siła uniosła jej ciało. W jej dłoni pojawił się przedziwny kij, sukienka zmieniła się w piękny strój podróżnika, a nad jej głową zaczęła latać jakaś mała, świetlista postać.
W jednej chwili ze zwyczajnej dziewczynki, zmieniła się w czarodziejkę.
-Co się stało?!
Wtedy mała postać latająca nad jej głową, odezwała się.
-Stałaś się czarodziejką… Nie bój się mnie, twoja mama mnie przysłała. Utknęła w mroku, stara się odzyskać siły, ale sama nie da rady się ożywić. Ktoś musi odnaleźć jej serce. Do tego wybrała właśnie Ciebie…
-Ale gdzie ja mam go szukać?
-Nie mam pojęcia… Sprawdźmy na górze Krem, może tam znajdziemy odpowiedź.
-Więc, na co jeszcze czekamy? Ruszajmy!
Wyruszyły na górę Krem. Krążyły bez celu w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek. Podczas wędrówki spotkała pomocnego Kliffa oraz Wilkolwa, którzy się do niej przyłączyli. Przemierzali bezkresy górskie przez wiele godzin, ale nie znaleźli żadnego tropu, śladu, wskazówki. Napotkali mały obóz, gdzie postanowili się zatrzymać.
Rozgościli się w namiocie. Szukając czegoś do jedzenia, Molly znalazła jakieś notatki.
„Siódmy dzień wyprawy.
Dziś jest ostatni dzień mojej wyprawy. Podczas tego tygodnia trafiłem na trop serca Just Kikks. Byłem już bliski odnalezienia go, lecz broniły go potężne stwory, których nie dałem rady pokonać. Pozostawiam swój obóz dla zmęczonych poszukiwaczy przygód, a notatkę dla kogoś, kto szuka informacji na temat „Zatwardziałego serca”
Trener Calvin”
Po przeczytaniu notatki, Molly zaczęła mówić.
-A, więc jednak! Serce mojej matki jest gdzieś w tych okolicach! Zabierzmy te notatki i jak najszybciej wybierzmy się do trenera Calvina, chyba musi nam coś wyjaśnić…
Po czym wybrali się w podróż powrotną do NosVille* i czym prędzej pobiegli w stronę Sali treningowej.
-Trenerze Calvin! Trenerze Calvin!
-Witaj Molly, co u Ciebie słychać?
-Mam do Ciebie bardzo ważną sprawę!
-Cóż to takiego ważnego?
-Spójrz, co znalazłam wędrując po górze Krem… Dlaczego mi nic o tym nie powiedziałeś??
Calvin wziął do rąk notatkę i przeczytał.
-Pamiętam to… To było dwa lata temu… Po tym jak Twoja matka zdecydowała się je ukryć, schowała je w głębi Glacernon*, dzięki czemu zamarzło i stało się skamieniałe. Jednak, kiedy potwory były bliskie odnalezienia go, zabrała je i ukryła na górze Krem. Jednak tam też nie było bezpieczne… Podobnież przeniosła je gdzieś do Lasu Jodłowego*, ale nie wiem nic na ten temat.
-Więc mam krążyć bez celu po lesie w poszukiwaniu śladów?
-Nie, tam są zbyt silne potwory. Nie dasz rady. Chociaż gdyby…. Nieee…
-Gdyby co?
-Gdybyś zyskała moc światła, może wtedy mogłabyś dać sobie radę, ale nie gwarantuję.
-Ale jak mam zdobyć tę moc?
-Wykonując zadania, które da Ci Niebieski Kamień Duszy, jednak to nie takie proste…
-Ale gdzie mogę go znaleźć?
-W Świątyni Fernon B2, ale uważaj na siebie…
-Dziękuję za pomoc!
-Nie ma sprawy…. Powodzenia!
Po ciężkiej wędrówce, nareszcie dotarła na miejsce. Po wykonaniu wszystkich wymyślnych zadań wyznaczonych przez Niebieski Kamień Duszy, Molly nareszcie zdobyła moc światłości. W jednej chwili przemieniła się w piękną dziewczynę ubraną na różowo, z długimi blond włosami.
-Ojej! Teraz na pewno dam sobie radę w lesie jodłowym!
Wyruszyła w stronę lasu. Po długiej wędrówce dotarła do celu swej wędrówki.
Wędrowała przed siebie, ledwo uciekając strasznym, drzewnym Zombie. Znalazła Leśniczówkę i weszła do środka. Była bardzo zmęczona podróżą, więc postanowiła odpocząć.
W pewnym momencie usłyszała odgłosy walki. Wyjrzała przez drzwi Leśniczówki i ujrzała Wojownika walczącego z potworami.
Był ranny, potwory właśnie miały go ranić śmiertelnie, kiedy Molly przyszła mu z pomocą. Odgoniła potwory, ale wojownik był nieprzytomny. Zabrała go do Leśniczówki by opatrzyć jego rany.
Opiekowała się nim przez kilka dni. On czuł się coraz lepiej. Z każdą chwilą wiedzieli o sobie coraz więcej. Któregoś dnia rano, Molly powiedziała do niego:
-Idę poszukać czegoś do jedzenia, a ty posiedź i odpoczywaj.
Wyszła. On usiadł na łóżku i zaczął się zastanawiać, dlaczego ona nadal tu jest, dlaczego nadal się nim zajmuje. Doszedł do wniosku, że już nie jest nieznajomą, która go uratowała. Jest tą, z którą chcę spędzić resztę życia.
Po pewnym czasie Molly wróciła z koszykiem owoców do Leśniczówki. Usiadła obok niego na łóżku i dała mu kilka owoców.
-Proszę, jedz.
-A ty? Nie będziesz jadła?
-Ja dam sobie radę. Ty musisz odzyskać siły. Proszę, jedz.
-Pod warunkiem, że ty też coś zjesz.
-No dobrze…
Wzięli do rąk owoce i zaczęli jeść. W pewnym momencie Mark odezwał się niepewnie.
-Molly… Chcę Ci coś powiedzieć…
-Co takiego?
-Chcę Ci powiedzieć… że… że… Że nie uważam Cię jedynie za tą, która mnie uratowała. Uważam Cię za kogoś więcej. Przez te kilka dni doszedłem do wniosku, że to ty jesteś tą, z którą chcę spędzić resztę życia…
Wzrok Molly utkwił w podłodze. Nie mówiła nic, nie robiła żadnych gestów. Siedziała zapatrzona w ziemię. W głębi serca czuła, że powiedział jej to, co ona chciała powiedzieć już przed wyjściem...
-Molly…? Czy coś się stało?
-N…Nie… Nic…
-I co ty na to?
-Co ja na to?... Ja… ja chciałam Ci powiedzieć to samo, tylko nie wiedziałam jak…
Ich spojrzenia zeszły się. Przez krótką chwilę patrzyli sobie w oczy. W pewnym momencie ich usta złączyły się w pocałunku, który przypieczętował wypowiedziane przed chwilą słowa.
-Czy to znaczy, że…
-Tak, właśnie tak…
Jakiś czas później zaczęli się szykować w dalszą drogę. W pewnym momencie Molly zaczęła prowadzić jakaś dziwna moc. Czuła, że jest już blisko, kiedy po raz kolejny spojrzała w stronę Marka. Zaczęła myśleć.
[ Przecież nie mogę pozwolić mu na to, żeby szedł ze mną… To jest zbyt niebezpieczne… Nie, muszę coś zrobić…]
Po czym zmieniła kierunek i oboje szli w stronę Młyna. Weszli do środka. Molly została przy wejściu, kiedy Mark poszedł kilka kroków dalej.
-Molly, po co tu przyszliśmy?
-Nie mogę Ci pozwolić na to, żebyś ze mną szedł… To zbyt niebezpieczne…
Rzuciła na Marka zaklęcie, które sprawiło, że nie mógł się ruszyć.
-Nie chcę, ale muszę. Nie zniosłabym gdyby coś Ci się stało… Nie martw się o mnie, wrócę do Ciebie…
-Nie, Molly! Zaczekaj!
Molly wyszła. Ruszyła Tam, gdzie prowadziła ją moc.
Cudem uciekła przed stadem jaszczurów, aż doszła do przejścia na górę Krem. Nagle w skale pojawiło się tajemne przejście. Weszła do środka. Trafiła do mroku. Stała na przedziwnym kamieniu unoszącym się w powietrzu, który nagle zaniósł ją na pole bitwy, którą miała stoczyć. Jednak nie była tam sama. Prócz niej były tam dwie inne dziewczyny. Po chwili okazało się, że wszystkie trzy siostry spotkały się po to, by zniszczyć straszliwego potwora, który bronił zatwardziałego serca. Nagle ziemia zatrzęsła się. Przed Molly, Marry i Stephanie pojawił się olbrzymi stwór.
Pierwszy atak padł na siostry Molly. To on spowodował, że przeniosła je na szybujący kamień, gdzie potwór nie dał rady ich dosięgnąć. Sama walczyła ze straszliwym monstrum. Tylko dzięki swojej magii znosiła jego ataki. W końcu zebrała większość swojej mocy w jedno potężne zaklęcie i pokonała stwora, z którego dłoni powoli wypadło zatwardziałe serce.
Podniosła je, a nogi załamały się pod nią od zmęczenia. W tej samej chwili na pole bitwy wszedł Mark. Jakimś cudem udało mu się uwolnić i od razu ruszył za Molly. Podbiegł do niej i pomógł jej wstać. W tym samym momencie Marry i Stephanie wróciły na pole zakończonej przed chwilą bitwy. Zebrała resztki sił, wzniosła swoją różdżkę i zatwardziałe serce ku niebu i wypowiedziała zaklęcie. W jednej chwili serce uniosło się, a z nieba zleciał przedziwny duch, który się z nim połączył, po czym stały się jednością i przemieniły w Just Kikks.
Molly o ostatnich siłach stała podpierana przez Marka, kiedy Just podeszła do nich.
-Witaj Molly.
-Mamo… Ty jednak żyjesz!
Krzyknęły wszystkie trzy siostry, po czym mocno uścisnęły mamę.
-Tak, żyję i to dzięki Wam. Tak się cieszę, że Was widzę!
Just spojrzała na Molly i Marka, który nadal pomagał jej utrzymać się na nogach.
-Hmm… To Ciebie Molly uratowała w lesie, tak?
-Owszem, ale skąd pani to wie?
-Pewna mała duszyczka, która opiekuje się Molly mi o tym powiedziała.
Tu Molly spojrzała się na wróżkę latającą nad jej głową.
-Skoro już jesteśmy razem, to wróćmy wszyscy spokojnie do NosVille.
Powiedziała Just. Rozłożyła ręce, magiczne światło otoczyło wszystkich i już po chwili byli w centrum NosVille.
Wszyscy mieszkańcy urządzili wspaniałe przyjęcie na cześć Just Kikks i jej córek, które ją uratowały.
Znowu byli jedną, szczęśliwą rodziną, do której dołączył również Mark.
Już o nic nie musieli się martwić. Razem, mogli pokonać wszystkie przeciwności losu, jakie ich napotykały.
K O N I E C
"Czekam".
"Czekam"
Siedzimy w samotności, każde gdzieś ukryte,
nikt wcale nas nie widzi, w dłoniach łzy są zakryte.
Dziś wszystkie oczy w niebo, tam sedno jest wpisane
tak jak życie każdego, gdzieś na kartkach zapisane.
Gdzie podziać się, co robić mamy, jak sobie poradzić?
Jak pomóc sobie, innym i nikogo tym nie zrazić..?
Chcę wiedzieć dokąd iść i którą drogę życia wybrać.
Czy poda mi ktoś rękę i pomoże mi to wygrać..?
Czy stanie tuż koło mnie i spojrzy głęboko w oczy,
czy też zostanie tu blisko, i miłością swą otoczy...?
Lecz na razie wciąż patrzę i modlę się do nieba;
Mam garstkę przyjaciół i nic więcej mi nie trzeba.
Jednak czekam, mam nadzieję, wypatruję nieustannie,
Czy ktoś przyjdzie, zauroczy, no i serce me ukradnie...?
Wnet zostanie tu ze mną aż do końca mego życia
I żadne z nas nie będzie miało sobie nic do ukrycia...
Siedzimy w samotności, każde gdzieś ukryte,
nikt wcale nas nie widzi, w dłoniach łzy są zakryte.
Dziś wszystkie oczy w niebo, tam sedno jest wpisane
tak jak życie każdego, gdzieś na kartkach zapisane.
Gdzie podziać się, co robić mamy, jak sobie poradzić?
Jak pomóc sobie, innym i nikogo tym nie zrazić..?
Chcę wiedzieć dokąd iść i którą drogę życia wybrać.
Czy poda mi ktoś rękę i pomoże mi to wygrać..?
Czy stanie tuż koło mnie i spojrzy głęboko w oczy,
czy też zostanie tu blisko, i miłością swą otoczy...?
Lecz na razie wciąż patrzę i modlę się do nieba;
Mam garstkę przyjaciół i nic więcej mi nie trzeba.
Jednak czekam, mam nadzieję, wypatruję nieustannie,
Czy ktoś przyjdzie, zauroczy, no i serce me ukradnie...?
Wnet zostanie tu ze mną aż do końca mego życia
I żadne z nas nie będzie miało sobie nic do ukrycia...
"Rodzina".
"Rodzina"
Rodzina- co znaczy to słowo?
Rodzina- słyszę co rusz, na nowo.
Rodzina- przecież każdy ją ma.
Rodzina- w niej każdy się zna.
Rodzina- to nie tylko rodzice i dziadkowie.
Rodzina- to nie tylko ciocie i wujkowie.
Rodzina- to Twoi przyjaciele, znajomi.
Rodzina- to ktoś, kto Ci pomoże, obroni.
Rodzina- to ona Cię wspiera, pociesza.
Rodzina- nie raz dzięki niej, serce przyśpiesza.
Więc kochaj swoją rodzinę,
tak jak jeszcze nigdy,
bo w tą najgorszą godzinę,
tylko ona nie zrobi Ci krzywdy...
Rodzina- co znaczy to słowo?
Rodzina- słyszę co rusz, na nowo.
Rodzina- przecież każdy ją ma.
Rodzina- w niej każdy się zna.
Rodzina- to nie tylko rodzice i dziadkowie.
Rodzina- to nie tylko ciocie i wujkowie.
Rodzina- to Twoi przyjaciele, znajomi.
Rodzina- to ktoś, kto Ci pomoże, obroni.
Rodzina- to ona Cię wspiera, pociesza.
Rodzina- nie raz dzięki niej, serce przyśpiesza.
Więc kochaj swoją rodzinę,
tak jak jeszcze nigdy,
bo w tą najgorszą godzinę,
tylko ona nie zrobi Ci krzywdy...
Witam.
Witam.
Jestem Malgo, chodzę do Liceum. Stworzyłam ten blog, by mieć gdzie ukazywać swoje "dzieła".
Mam nadzieję, że się spodoba. ;)
Pozdrawiam, wyżej podpisana, Malgo.
Jestem Malgo, chodzę do Liceum. Stworzyłam ten blog, by mieć gdzie ukazywać swoje "dzieła".
Mam nadzieję, że się spodoba. ;)
Pozdrawiam, wyżej podpisana, Malgo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)