"Historia ze Starego NosVille"- cz.2 Losów Rodziny Kikks.
Dawno temu, dwie siostry- Caroline i Nevi wybrały się na spacer. Zwiedziły wiele ciekawych miejsc. W pewnym momencie znalazły dziwne przejście, które przeniosło je do starego, opustoszałego miasta, przypominającego im ich rodzinne NosVille*. Bardzo im się tam spodobało. Ciekawiło je, co to za miejsce, więc wróciły do swojego miasteczka, gdzie ruszyły do Mimi Mentor* by wszystkiego się dowiedzieć.
- Witaj Mimi.
-Witajcie, w czym mogę pomóc?
-Wybrałyśmy się na spacer i odnalazłyśmy opuszczone miasteczko, podobne do NosVille, wiesz coś o nim?
-Odnalazłyście Stare NosVille?! Od dawna nazywano je zaginionym, a jedyną pamiątką była jego historia i stare mapy!
-Jaka historia?
-Kiedyś, kiedy naszym obozem opiekowała się Marry Mentor…
-Kim była Marry Mentor?
-Marry Mentor była moją babcią. Więc, jak już mówiłam, kiedy Marry Mentor opiekowała się naszym obozem, któregoś dnia stało się coś strasznego! Górnicy Kovolt* zbuntowali się i przegonili wszystkich mieszkańców, a następnie wysadzili korytarz prowadzący do miasta. Po tym wydarzeniu, powstał mały obóz, właśnie w tym miejscu. Tysiące osób szukało przejścia do miasteczka, ale nikt nie mógł go odnaleźć. Po pewnym czasie zaprzestano poszukiwań, a w miejscu małego obozu założono nowe miasto, które na cześć starego nazwano NosVille.
-Ojej! I co teraz zrobimy?
-Nic. Teraz nasz obóz jest tutaj i nie ma sensu tego zmieniać.
-Dobrze, dziękujemy Ci za pomoc, Mimi.
-Nie ma, za co. Do widzenia!
-Do widzenia!
Caroline i Nevi poszły jeszcze raz do Starego NosVille, by się trochę powygłupiać. Niedługo po tym dołączyli do nich dwaj chłopcy-Karol i Maks. Oboje byli zaręczeni z dziewczynami. Świetnie się razem bawili. Wieczorem wszyscy wrócili do domów.
Następnego dnia, wszyscy byli zajęci. Nevi, jak co dzień siedziała z Evą Energy* w sklepie, a chłopcy pomagali Teomanowi* w jego pracowni. Tylko Caroline nie miała nic do roboty, bo Soraya* wyjechała do siostry na pustynię. Lubiła czasami posiedzieć sama, więc wybrała się do Starego NosVille, by trochę pomyśleć. Bardzo jej się tam podobało. Razem z siostrą wpadły nawet na pomysł, że po ślubie zamieszkają tam i postarają się przywrócić miastu życie. Caroline uwielbiała śpiewać, ale nigdy nie robiła tego przy innych. Będąc w Starym NosVille, mogła śpiewać do woli.
Któregoś razu, kiedy Caroline spacerowała samotnie po łąkach, śpiewając ulubioną piosenkę z dzieciństwa, stało się coś strasznego. Nagle śpiew umilkł, a dziewczyna upadła na ziemię…
*W tym samym czasie*
-No dobrze Nevi, na dzisiaj wystarczy. Możesz już iść.
-Dziękuję Evo. Pójdę zobaczyć, co też porabia moja siostra.
Idąc do Starego NosVille wstąpiła do Teomana by uprzedzić chłopców, jednak ich już nie było.
Kiedy dotarła na miejsce, nigdzie nie mogła znaleźć Caroline.
-Hm… Ciekawe gdzie ona jest… Pewnie poszła się przejść po łąkach, jak zwykle.
Czym prędzej poszła jej szukać. Już miała się poddać, kiedy w oddali zobaczyła, że coś leży na ziemi. Podeszła bliżej, by sprawdzić, co to takiego, kiedy serce podeszło jej do gardła. W tej właśnie chwili ujrzała swoją siostrę, ze sztyletem w plecach. Podbiegła do ciała i zobaczyła, że Caroline ściska coś w ręku. To był naszyjnik, który kiedyś dała im mama. Ona sama nosiła taki sam na szyi. Miał on je chronić, a w ostatecznym wypadku pozwolić duszy wydostać się z ciała. Tak też się stało. Z ciała Caroline wydostał się duch, to była właśnie jej dusza.
-Co się stało, Nevi? Czemu płaczesz?
-Płaczę, bo ktoś Cię zabił!
(Obie spojrzały na ciało leżące obok)
-Pamiętam tylko, że śpiewałam ulubioną piosenkę naszej mamy, kiedy poczułam straszliwy ból w plecach….
-I, co teraz zrobimy??
-Chyba powinnaś udać się do miasta i popytać.
-A ty, nie pójdziesz ze mną?
-Nie mogę.. Pamiętasz, co ciocia nam opowiadała…?
-Ciocia Molly*? Tak, pamiętam. Mówiła, że jeśli dusza opuści swoje ciało, trafia do nicości, ale jeżeli ma więcej siły, może pozostać w miejscu, w którym je opuściło…
-No właśnie. No dalej, idź i dowiedz się, co mamy robić.
Nevi, czym prędzej pobiegła po pomoc. W NosVille spotkała Calvina*.
-Calvinie, pomóż!
-Co się stało, Nevi?
-Ktoś zabił Caroline!
-Jak to?! Gdzie?!
-W Starym NosVille! Ktoś ją napadł i wbił sztylet w plecy!
-Ale jak ja mam pomóc??
-Dusza Caroline nadal żyje! Ona może jeszcze wrócić do życia, tylko ktoś musi nam powiedzieć, co robić!
-Niestety ja nie znam odpowiedzi…. Ale chyba wiem, kto zna…
-Kto?? Calvinie, powiedz, kto!
-Twoja ciocia Molly.
-No tak! Ona na pewno zna odpowiedź! Dziękuje Calvinie!
Zanim zdążył odpowiedzieć, Nevi biegła już w stronę Portu Avelus*, gdzie mieszkała ciocia Molly.
-Ciociu Molly!
-Co się stało, Nevi?
(Nevi opowiedziała cioci wszystko, co się stało)
-Ojej! Na to jest tylko jedna rada- trzeba odnaleźć osobę, która to zrobiła…
-A, co to da, Ciociu?
-Kiedy wyjaśni, dlaczego to zrobiła, będzie można przywrócić życie twojej siostrze.
-Jak powód będzie znany, to wróci?
-Nie, ale tylko ta osoba może przywrócić ją do życia…
-Ale jak?
-To już zależy od powodu.
-Ale jak znaleźć tę osobę?
-Prędzej czy później, sama się ujawni… Ale pod jednym warunkiem: NIKOMU nie mów, że dusza Caroline nadal żyje.
-No dobrze. Do widzenia Ciociu.
Nevi wyszła. W NosVille spotkała chłopców i wyjaśniła im wszystko, co się stało. Pominęła jedynie fakt, że dusza jej siostry żyje, tak jak mówiła jej ciocia. Wszyscy trzej udali się do Starego NosVille, jednak tylko Nevi wyglądała na smutną. Chłopcy byli niewzruszeni. Maks razem z Nevi odeszli, a Karol został przy Caroline. Nie wiedział, że ona nadal tam jest i tego, że może czytać w myślach.
[Dlaczego…? Dlaczego tak się stało…? To wina tego Diabła! To on mnie do tego namówił! A może nie on…? Może to ja tego chciałem…? Ehh… Nie powinienem wkładać miecza do ognia...]
Pod wieczór wszyscy trzej musieli wracać do domu. Caroline została sama. Zaczęła rozmyślać nad tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło.
[ Kto mógł mi to zrobić…? Kto mnie aż tak nienawidzi…?]
Wzięła do rąk sztylet i dokładnie go obejrzała.
[Dziwne… Skądś go znam, ale nie pamiętam skąd…]
***
Przez kilka następnych dni dziewczyny próbowały się domyślić, kto to mógł zrobić, jednak nikt nie przychodził im do głowy.
Caroline będąc przez te wszystkie dni w Starym NosVille starała się przywrócić miastu jego dawny blask. Wysprzątała całe miasto, wszystkie domki. Pozbierała nawet owoce i zaniosła j do sklepu, by jej najbliżsi mieli, co jeść, kiedy do niej przyjdą.
Nevi jak zwykle przyszła do siostry po pracy. W pewnej chwili Caroline wyczuła coś dziwnego, jakby w pobliżu był ktoś jeszcze.
-Jak myślisz, kto to mógł zrobić?
-Nevi uważaj!
Nevi w ostatniej chwili uniknęła losu swojej siostry. Przed dziewczynami stanęła ciemna postać z chustą zasłaniającą twarz. Ale Caroline nie dała się zwieść, już nie raz widziała te oczy i to spojrzenie.
-Karol!
Krzyknęła. Chłopak próbował uciec, ale Nevi zagrodziła mu drogę.
-Więc to ty!
Wrzasnęła Caroline.
-Eh… Tak, to ja…
-Ale, dlaczego?!
-Ja… Nie wiem… Po prostu…
-Po prostu, co? No, odpowiedz!
-Po prostu ja Cię nie kocham!
-Ale to nie był powód, żeby ją zabijać!
Wtrąciła Nevi.
-I, dlaczego próbowałeś zabić mnie?!
-Bo Mark nie ma tyle odwagi!
-Co takiego?!
-Tak, właśnie tak! On też Cię nie kocha!
-Więc, dlaczego nie powiedzieliście nam tego wprost?!
-A, po co mielibyśmy prowadzić z Wami taką ckliwą rozmowę, po której byście się popłakały?!
-Dosyć tego!
Wrzasnęła Caroline.
-Przykro mi, naprawdę chciałbym to cofnąć…
-Więc zrób to!
-Ale jak?!
W tej chwili sztylet uniósł się z ziemi i poleciał w stronę Karola, któremu nie udało się uciec. Sztylet przeszył jego ciało, które po chwili zniknęło w ciemnej mgle.
Dusza Caroline wróciła do jej ciała, rana zniknęła a ona znowu była wśród żywych.
Mark dowiedział się o wszystkim, przeprosił Nevi i na zawsze zniknął z NosVille. Podobno wyruszył na pustynię i dołączył do rozbójników Akamury*.
Jakieś pół roku po całym zdarzeniu, obie siostry spotkały „tych jedynych” i razem z nimi zamieszkały w Starym NosVille, by przywrócić jego dawny blask.
K O N I E C
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz